Relacje online vs offline, czyli jak znaleźć równowagę i być naprawdę obecną

Wieczorna herbata. Może z cytryną, może z imbirem. Taki moment, kiedy można w końcu odetchnąć, odłożyć telefon i pobyć naprawdę ze sobą.

A może właśnie wtedy, z kubkiem w dłoni, odruchowo sięgamy po ekran, przeskakując z Instagrama na Messenger, z jednej grupy na drugą, z nadzieją, że gdzieś tam po drugiej stronie znajdzie się ktoś, kto naprawdę nas zobaczy.

W świecie, który coraz śmielej przenosi się do online’u, relacje stają się bardziej dostępne – ale czy równie głębokie?

W #WarsztatyDlaKobiet często słyszę od Was jedno zdanie:
„Tęsknię za prawdziwym spotkaniem.”
Za wspólnym milczeniem przy herbacie. Za rozmową, której nie przerywa powiadomienie. Za spojrzeniem, którego nie da się zastąpić emotką.

I choć technologia daje nam wiele – natychmiastowy kontakt, możliwość bycia razem mimo kilometrów, łatwość dzielenia się – to są rzeczy, których ekran nie przekaże.

Czułość w głosie. Dotyk dłoni. Zapach kawy parzonej w czyjejś kuchni.

Nie chodzi o to, że online jest gorsze. Wręcz przeciwnie – wirtualna przestrzeń może być bezpiecznym początkiem. Miejscem, gdzie można zrobić pierwszy krok. Zapytać:
„Czy Ty też tak masz?”
I usłyszeć: „Mam. Jesteś w dobrym miejscu.”

To doświadczenie codziennie budujemy w WSPÓŁDZIELNI – online. Ale coraz częściej myślę o tym, że to, co online, powinno mieć swój ciałoczujący odpowiednik. Taką przestrzeń, gdzie nie trzeba nic mówić, a i tak wiadomo, że jesteśmy razem.

Offline to pogłębienie. To sprawdzian relacji – czy przetrwa poza komentarzem i lajkiem. To budowanie zaufania nie tylko słowem, ale i obecnością.

Dlatego nie wybieram: online czy offline.
Wybieram łączność.

Z sercem. Z intencją. Z gotowością na to, że relacje – nawet te z internetu – mogą stać się najprawdziwszym fundamentem wspólnoty.

Wieczorem, kiedy zapada cisza, zadaj sobie pytanie:
Komu dziś naprawdę chciałabym powiedzieć, że tęsknię? Że potrzebuję bliskości? Że chcę się spotkać – naprawdę?

Bo właśnie tam – w gotowości do odsłonięcia – zaczyna się prawdziwa relacja.
Nieważne, czy po drugiej stronie ekranu, czy przy tym samym stole.