Jak współpracować, gdy jesteśmy tak różne? Turkus w praktyce kobiet

Gdy różnice nie dzielą, ale inspirują

Zdarza się, że kobiety, które na pierwszy rzut oka są zupełnie inne, tworzą razem coś wyjątkowego. Czasem jednak te różnice stają się źródłem napięć – jak wtedy, gdy w kwietniu doszło do trudnej sytuacji między mną a administratorką innej grupy na Facebooku. Nie z Ambasadorkami, ale z kobietą, z którą nasze wartości i sposób komunikacji ewidentnie się rozmijały. Ta historia stała się dla mnie lekcją i przyczynkiem do refleksji… jak współpracować, gdy jesteśmy tak różne? Czy turkusowe podejście ma szansę działać także poza naszą wspólnotą?

Gdy zaufanie spotyka kontrolę

W naszej społeczności przyzwyczaiłyśmy się do otwartości, zaufania, samoorganizacji. Wchodząc w kontakt z kimś spoza tej kultury – a jednocześnie z innej kobiecej grupy – zetknęłam się z czymś zupełnie innym: potrzebą kontroli, sprawdzania, „chronienia przestrzeni”. Intencje mogły być dobre, ale forma? Trudna. Chciałam budować most – a czułam, że trafiam na mur.

Czy można rozmawiać przez różnice?

Próbowałam podejść z ciekawością. Zapytać. Zrozumieć. Niestety, nie było przestrzeni na dialog – jedynie na reakcję. I wtedy pojawiło się pytanie, które wraca do mnie często… jak pozostać przy sobie, nie wchodząc w konflikt? Jak zadbać o własne granice, nie raniąc drugiej osoby?

Turkus w praktyce – nie zawsze jest łatwo

To był test dla mnie jako mentorki i założycielki WSPÓŁDZIELNI. Bo turkus to nie tylko zaufanie w przyjemnych momentach. To także wybór ciekawości zamiast obrony – wtedy, gdy ktoś cię atakuje. To gotowość, by nie odpowiedzieć atakiem. By zatrzymać się i… pozwolić sobie nie wiedzieć. To była moja decyzja – wyjść z tej relacji z szacunkiem. I wrócić do naszej przestrzeni, gdzie różnice są okazją do rozmowy, a nie walki.

Różnorodność nie musi boleć

Zrozumiałam wtedy coś jeszcze głębiej, różnorodność naprawdę działa tylko wtedy, gdy oparta jest na wspólnych wartościach. Możemy być różne – temperamentem, stylem pracy, osobowością – ale jeśli łączy nas wzajemność, otwartość, autentyczność – wtedy nawet trudne rozmowy mają sens.

Co z tej historii zostaje we mnie dziś? Wdzięczność. Że mam społeczność, w której nie muszę wszystkiego tłumaczyć. Gdzie nie muszę walczyć o zrozumienie. Gdzie kobiety, choć różne, wybierają wspólne wartości ponad ego. I marzenie – by budować takie miejsca także poza WSPÓŁDZIELNIĄ.

Kiedy jesteśmy inne, ale razem

Nie musimy się zgadzać. Nie musimy mówić jednym głosem. Ale możemy słuchać siebie nawzajem z ciekawością, nie z lękiem. Współpraca nie oznacza, że jesteśmy takie same. Oznacza, że jesteśmy gotowe tworzyć razem – mimo (a może dzięki) temu, że jesteśmy inne.

P.S.

Co najpiękniejsze – ta trudna sytuacja dziś zamienia się we współpracę naszych grup. To dla mnie dowód, że warto ufać relacjom, trzymać się wartości i pozostać sobą nawet wtedy, gdy jest trudno.